Andrzej Kraśnicki jr 2008-01-16 19:43

Malowniczy zabytek techniki w Maszewie został pocięty na złom. Mieszkańcy miasteczka są oburzeni

Most kolejowy w Maszewie przez lata należał do najciekawszych tego typu
obiektów w regionie. Rozciągająca się 26 m nad doliną małej rzeczki
konstrukcja do lat 20. należała do najwyższych mostów na całym Pomorzu.
Jeszcze w połowie lat 90. nad doliną przejeżdżały pociągi w kierunku
Goleniowa. Potem kolej wycofała się z kursów na tej trasie, a szlak
zaczął porastać chwastami. Most jednak pozostał. Aż do początku
stycznia tego roku. W ciągu kilku dni konstrukcja została pocięta na
złom.


– Nie mieliśmy wyjścia, chociaż serce nam się krajało, bo to był piękny
most – mówi Mariusz Jankowski ze szczecińskiego oddziału gospodarowania
nieruchomościami PKP. – Gmina nie była zainteresowana przejęciem mostu.

Kolej sprzedała most na złom, bo nie chciała odpowiadać za ewentualne wypadki na tej konstrukcji.

Sprawa wywołała w Maszewie burzę. Na lokalnym forum internetowym
Stowarzyszenia Przyjaciół Maszewa na władze miasteczka sypią się gromy.
Na latarniach pojawiły się ulotki z przedwojennym zdjęciem przeprawy i
podpisem "Przetrwał Rzeszę i PRL, ale nie samorząd".

– Można powiedzieć, że to jeden z symboli Maszewa, z którym mieszkańcy
miasteczka wiążą mnóstwo wspomnień – mówi Piotr Kaczor, który na forum
www.maszewo.com rozpoczął dyskusję na temat tego, co się stało.

Jedni wspominają, że przejazd pociągiem przez wysoki most był wyjątkowo
emocjonującym przeżyciem, inni przypominają, że w ostatnich latach było
to także jedno z najpopularniejszych miejsc spacerowych. Zbudowana
przez gminę ścieżka spacerowa prowadziła pod mostem, który był jej
największą atrakcją. Oburzeni tym, co się stało, są także ci, którzy
już w Maszewie nie mieszkają. Wieść błyskawicznie rozeszła się wśród
byłych mieszkańców.

– Wiadomo było, że kolej na ten most nie wróci, ale przecież
wystarczyło trochę zaangażowania, by go nie stracić – mówi Piotr Kaczor.

Przykłady są. Od strony Goleniowa na starym szlaku kolejowym powstała
ścieżka rowerowa. Urywa się jednak na terenie gminy Maszewo.

Władze miasteczka tłumaczą się ze swojego postępowania na oficjalniej,
miejskiej stronie. Czytamy tam, że most stanowił "potencjalne
zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców". Tyle że teraz nie jest
bezpieczniej. Po usunięciu przęseł nasypy z obu stron kończą się
kilkunastometrową przepaścią. – A wystarczyło przecież stalowe elementy
między szynami zastąpić drewnianym pomostem i odtworzyć barierki, to
chyba niezbyt wiele, nawet jak na Maszewo – oburza się Kaczor.

Władze miasteczka nie znalazły w środę czasu na rozmowę z "Gazetą". Pod
względem formalnym nikt przestępstwa nie popełnił. Most nie był wpisany
do rejestru zabytków.

Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
Kategorie: Informacje