Papież Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat apelował do ludzi o szacunek dla bliźniego.

Sylwester Wasiak

Już w poniedziałek autorzy kibicowskiej strony Pogoni Szczecin zaapelowali:


„W świetle wydarzeń, które miały miejsce w mijający weekend, należy się
zastanowić, czy na śmierci Papieża nie można zbudować czegoś nowego.
Czy piątkowe wydarzenia podczas meczu Pogoni z Lechem nie mogą być
początkiem nowego standardu wyznaczonego przez kibiców? Czy pamiętając
o naukach Papieża, nie możemy wprowadzić nowych zasad kulturalnego
kibicowania? Ten Wielki Człowiek powiedział, że „sport powinien łączyć,
a nie dzielić”, czy zatem nie moglibyśmy powstrzymać się od wyzywania
przeciwników? Nie będzie nas to dużo kosztowało, jeżeli zamiast gwizdać
na kibiców i piłkarzy gości przywitamy ich z należytym szacunkiem.
Postarajmy się, tak jak uczył nas „Nasz Papież”, być lepszymi…”



W piątek kibice z Poznania i ze Szczecina, żądając przerwania meczu, pokazali jak bardzo szanują i uwielbiają Jana Pawła II.



Solidarni z papieżem



W sobotę cały kraj obiegły zdjęcie z poznańskiego cudu. Cóż takiego się
tam wydarzyło? W 39 minucie spotkania kibice znajdujący się na
trybunach usłyszeli wiadomość powtórzoną za włoskimi mediami, że papież
nie żyje. Natychmiast wszyscy zarówno ci z Poznania jak i ci ze
Szczecina, instynktownie zaczęli zdejmować wszelkie transparenty z
okalających murawę płotów. Wszyscy wstali i zaczęli głośno skandować:
„Przerwać mecz”!!!. Nie za bardzo orientujący się w tym co się dzieje
arbiter kontynuował jednak spotkanie. W końcu jeden z miejscowych fanów
przedarł się przez płot, wbiegł na murawę i poinformował sędziego, że
media podały informację, iż papież nie żyje. W tym momencie arbiter
przerwał spotkanie. Ponad 16 tysięcy ludzi wstało z miejsc. Po chwili
sędzia wspólnie z piłkarzami i delegatem postanowił zakończyć
spotkanie. Na poznańskim stadionie wszyscy zaś stali na baczność,
policjanci ochraniający sektor szczecińskich kibiców zdjęli hełmy z
głów, odłożyli tarcze i pałki. Nastąpiła totalna cisza. Piłkarze obu
drużyn stanęli na środku boiska w kole i przez kilka minut w ciszy
oddawali hołd największemu z Polaków. Kibice zaś odśpiewali wspólnie
Mazurka Dąbrowskiego. Fani Pogoni w tym czasie odpalili race,
ustawiając się w kształcie krzyża, co poznańscy kibice przyjęli
brawami. Wkrótce wszyscy opuścili w ciszy stadion. Kibice Lecha
zorganizowali autobusy, które odwiozły szczecińskich fanów na dworzec
kolejowy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że od lat
oba kluby nie darzą się sympatią. W tej jednej chwili wszyscy się
zjednoczyli. Znikła wrogość, wyzwiska i antypatie. Szesnaście tysięcy
ludzi oddało hołd jednemu człowiekowi, papieżowi Janowi Pawłowi II,
wielkiemu Polakowi. Mimo że informacja okazała się przedwczesna, a
papież żył jeszcze 24 godziny, nikt z obecnych na trybunach nie
dopuszczał myśli, że mecz może być kontynuowany.



– Moim zdaniem ten mecz w ogóle nie powinien się odbyć – mówił jeden z
kibiców Pogoni. – Sytuacja była bardzo napięta i poważna. Jan Paweł II
był najważniejszą osobą dla nas i w tym momencie zjednoczyliśmy się dla
Niego.



Pojednanie kibiców



Kolejne dni pokazały, jak wielki autorytet wśród kibiców miał Ojciec
Święty. Od początku był on fanem Cracovii Kraków. Na audiencji na
początku tego roku gościli u niego piłkarze tego krakowskiego klub.



– To było niesamowite wrażenie” – mówił Kazimierz Węgrzyn, zawodnik
Cracovii, były piłkarz Pogoni. – Papież podszedł do nas i powiedział
„Cracovia Pany”. To niewiarygodne, że ten wielki człowiek zawsze
znajdował chwilę by wyrazić swoje uczucia i powiedzieć po prostu to, co
myśli.



W poniedziałek na stadionie Cracovii odbyła się msza polowa w intencji
Ojca Świętego, na której stanęli obok siebie fani Cracovii i Wisły,
dwóch najbardziej zwaśnionych od zarania dziejów klubów. Połączyła ich
jedna osoba – Jan Paweł II. Nikt się nie wyzywał, nikt się nie pobił.
Wszyscy w skupieniu i ciszy modlili się za papieża. Podobne msze
zorganizowały inne zwaśnione do tej pory kluby, m.in. warszawska Legia
i Polonia. Po śmierci Jana Pawła II pojawiło się wiele głosów, by
pamięć tego Wielkiego Człowieka uczcić zaniechaniem wyzwisk, podziałów
i agresji na stadionach. Czy zatem jesteśmy świadkami przełomu i cudu?



„Sport powinien łączyć, a nie dzielić”



Tę maksymę powtarzał zawsze Jan Paweł II. Obecnie trwa dyskusja,
zwłaszcza wśród kibiców, by zaniechać wyzwisk i agresji. Czy jest to
realne? Trudno w tej chwili powiedzieć. W środę kluby zaczęły wychodzić
z inicjatywą, by najbliższe mecze rozgrywać na zasadzie, że kibice obu
drużyn zasiadać będą wspólnie na trybunach, bez policji, bez ogrodzenia
i siatek. Będzie to z pewnością wielka próba składanych deklaracji.



Jedno jest pewne, że już stał się cud, że fani zwaśnionych klubów
zjednali się. Czy cud ten przetrwa? Z pewnością, pierwsza próba nastąpi
już dziś podczas pierwszych spotkań po pogrzebie Jana Pawła II. Podobne
zachowania mają być wprowadzone również na boiskach innych klas i w
trakcie innych wydarzeń sportowych. Z pewnością, jeżeli deklaracje te
przejdą w czyny zmiana zachowań na stadionach, na zawsze będzie
kojarzona z cudem. Cudem, który stał się dzięki największemu Polakowi.

Źródło: Gazeta Goleniowska