Jak tanio wyciszyć za głośny
wentylator? To proste: podnieść normę dopuszczalnego hałasu. Na taki
pomysł wpadło Przedsiębiorstwo Obsługi Inwestycji w Stargardzie, które
w roku 2002 wybudowało gimnazjum w Maszewie.
Wiatrowskim, sąsiadom nowej szkoły, którzy przez kilkadziesiąt lat
delektowali się błogą ciszą, przeszkadzają wyjące przez całą dobę
wentylatory na dachu budynku. Od okien domku dzieli je około 20 m.
Odczucia mieszkańców dzielnicy, które mogą przecież być subiektywne,
potwierdziły ostatnio badania specjalistyczną aparaturą, wykonane przez
pracowników Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Stwierdzono, że
wentylatory emitują hałas o natężeniu 51,1 dB przy dopuszczalnej
wartości 50 dB w dzień i 40 dB w nocy. Oznacza to, że nocą natężenie
hałasu prawie ośmiokrotnie przekracza dopuszczalną normę (każde 3 dB to
dwukrotnie wyższy hałas).
Co robi w tej sytuacji wykonawca, który zakupił i zamontował zbyt
głośne urządzenia? Otóż wystąpił on do Urzędu Miejskiego w Maszewie
o… zakwalifikowanie terenu, na którym stoi gimnazjum i dom państwa
Wiatrowskich do kategorii, gdzie dopuszczalny jest wyższy poziom
hałasu. Przedsiębiorstwo Obsługi Inwestycji sp. z o.o. w Stargardzie
pisze, że „na terenie tym znajdują się ośrodek kultury, budownictwo
wielorodzinne, przychodnia zdrowia, zakład komunalny i nieczynna
aktualnie myjnia. Wszystkie te obiekty emitują hałas, który nakłada się
na hałas wentylatorów gimnazjum”. Krótko mówiąc, wentylatory na
gimnazjum są tak naprawdę zagłuszane przez hałas wytwarzany przez
ośrodek zdrowia, a zwłaszcza przez nieczynną myjnię. I dlatego
wentylatorów – według firmy – wymieniać nie potrzeba. Wystarczy ruch w
papierkach. Szybciej, taniej.
Jeszcze prościej zareagował podwykonawca, który montował wspomniane
wentylatory. Spółka jawna „Partner” z Danowa po prostu uznała, że
badania wykonane przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska są
niewiarygodne – i już. Takie stanowisko zawarte jest w krótkim pisemku
firmy „Partner” do Urzędu Miejskiego w Maszewie.
Pisma krążą, czas płynie, a wentylatory , o których wszyscy wiedzą, że
są nieodpowiednie, wciąż pracują, w dzień i w nocy. Po co w nocy, kiedy
nikogo w budynku nie ma? A to już jest tajemnica stróża, który za nic
ma pisemne polecenie pani burmistrz, która nakazała wyłączanie
wentylatorów w nocy.
A wydawałoby się, że nic prostszego, jak po prostu usunąć urządzenia,
które z pewnością nadają się do stodoły, ale na pewno nie do dzielnicy
domków jednorodzinnych. Budynek gimnazjum wciąż jest na gwarancji, więc
nie powinno być z tym żadnego problemu.
{discussbot}